Kiedy Henry T. Ford wpadł na pomysł produkcji masowej, przewidział świat pełny bogactw wszelakich, nieograniczonych zasobów i niezliczonych możliwości osiągania profitów. Jednakże z czasem zobaczyliśmy, jak produkcja masowa pobudza masową konsumpcję, a ta staje się wręcz sensem życia wielu ludzi. Żyjemy więc w świecie, w którym epicka komercja zajęła miejsce wszelkich innych wartości.
Jesteśmy, w naszych centralnie ogrzewanych domach, odizolowani od zimna, światła, wiatru, deszczu i na dobrą sprawę wszystkiego co zwykle sprawia, że czujemy, iż żyjemy. Staliśmy się istotami nierealistycznego, zautomatyzowanego świata, zaprzeczającego naszej prawdziwej naturze, co przynosi nam niewiele więcej, niż tylko cierpienie i poczucie zagubienia. Współczesne fabryki pochłaniają ogromne ilości surowców naturalnych wypluwając z drugiej strony niekończący się strumień produktów. Każdy nowy produkt projektuje się tak, by zwodził nas pozorami szeroko reklamowanej niezbędności, sprawiając w ten sposób, że ów cały destrukcyjny system nadal dobrze funkcjonuje. Mimo tego, że większość z nas zdaje sobie sprawę, iż ten system nie może wiecznie trwać, to jednak nie potrafimy, lub nie chcemy spojrzeć prawdzie w oczy i poszukać bardziej realistycznych, satysfakcjonujących i odpowiedzialnych celów naszego życia.
W świecie produktów masowych zrezygnowano niemal z dążenia do doskonalenie umiejętności przez mistrzów danego zawodu na rzecz powtarzalności wykonania gwarantowanej przez automaty; dążenie do jakości zostało wyparte przez dążenie do maksymalizacji produkcji przy minimalizacji kosztów, a poszukiwanie sposobów na zwiększenie zysków odsunęło wszelkie inne wartości na dalszy plan. Cały ten proces ma charakter ewolucji, która nie tylko niszczy fizyczny świat, w którym żyjemy, ale i nasze duchowe bogactwo. Wybór, by to nauka była jedyną siłą napędową współczesnego społeczeństwa, doprowadził do sytuacji, w której zapomnieliśmy by dbać także o nasze wnętrze, o nasze duchowe ja. Staliśmy się na tyle aroganccy, by porzucić gromadzoną od wieków mądrość wcześniejszych pokoleń na rzecz ślepej wiary w łatwo przyswajalną, pseudonaukową papkę serwowaną przez media, czego efektem są miliony ludzi, którzy w nic nie wierzą, niczego nie czują, ani nie rozumieją.
Ja osobiście podziwiam naszych przodków za ich zasady, wysokie standardy, za ich szacunek dla jeszcze wcześniejszych pokoleń i kultur; za wspaniałe katedry, które wznieśli, za dzieła sztuki, które stworzyli i za ich dążenie do doskonałości w tym, co robili. Wystarczy przyjrzeć się dokładniej współczesnym produktom, których używamy na co dzień, by dojść do wniosku, że postęp technologiczny, którym tak się chlubimy, odbywa się kosztem zwykłej, ludzkiej satysfakcji, którą nasi przodkowie czerpali ze świadomości wykonywania dobrych, wysokiej jakości produktów. Tak wielu współczesnym produktom czegoś brakuje, a to w zakresie designu, a to jakości wykonania, a to trudno mierzalnej satysfakcji właściciela z ich posiadania, czy używania. Wszystkie niby spełniają swoją funkcję, ale nie poruszają przy tym naszych zmysłów, wrażliwości na piękno, nie budzą żadnych uczuć, nie skłaniają do prób zrozumienia czym są, czy jak działają. Ujmując rzecz krócej – nie zaspokajają prawdziwie ludzkich potrzeb, a w efekcie tak naprawdę wszyscy na tym cierpimy.
Nasz świat wypełniają zwyczajne produkty zaspokajające zwyczajne potrzeby, a to prowadzi do przeciętności. W moich oczach przeciętność to nasz największy grzech, bo pomniejsza nas samych i nasze osiągnięcia, dyskredytuje naszą inteligencję i mądrość. Od siebie oczekuję, że będę wytwarzał jedynie najlepsze produkty na jakie będzie mnie stać, w które włożę całą swoją wiedzę i doświadczenie. Zamierzam dążyć do doskonałości, bo głęboko wierzę, że tylko takie podejście do tego co robię, pozwoli mi odkryć prawdziwe znaczenie mojego zajęcia. Jestem także pewny, że sens ludzkości sprowadza się do doświadczania rzeczy, które naprawdę mają znaczenie. Oczywiście prowadząc firmę trzeba dążyć do osiągnięcia zysku, ale, przynajmniej dla mnie, nie może to być celem samym w sobie. Prowadzenie firmy, produkowanie czegoś musi brać się z potrzeby tworzenia sztuki, rzeczy, które wykraczają poza realia naszego codziennego życia, które potrafią dotrzeć do naszego wnętrza, pobudzić ludzką stronę każdego z nas. To musi być rodzaj sztuki, która szanuje muzykę i kulturę, której ta muzyka służy i której celem jest wzbogacenie życia innych ludzi.
Budowa instrumentów muzycznych (bo tak nazwałbym to co robię) to ważne i bardzo poważne zajęcie. Twory moich rąk nie są jedynie produktami, one są ucieleśnieniem mojej filozofii. Dlatego opracowując swoje produkty czerpię garściami z wiedzy o budowie instrumentów muzycznych, by dać ludziom możliwość zbliżenia się do muzyki, a w ten sposób sięgnięcia w głąb siebie, do wrażliwego, emocjonalnego wnętrza, do znalezienia w sobie prawdziwej pasji dla muzycznej spuścizny naszych przodków. Dlaczego? Bo w muzyce z różnych okresów znajdujemy wszystko – nadzieję, ból, radość, desperację i inspirację, którymi od wieków żyje nasz gatunek. Być może to właśnie muzyka jest najbardziej treściwą formą wyrażania naszego człowieczeństwa.
Celem działalności “Simon Yorke Designs” jest zatem oferowanie sensownej alternatywy dla pustego, destrukcyjnego, a czasem wręcz nihilistycznego racjonalizmu społeczeństwa konsumpcyjnego. Będę łączyć filozofię z kunsztem, sztukę z inżynierską wiedzą i oferować zaskakująco proste sposoby na poznanie samego siebie, na sięgnięcie w głąb własnej duszy, a wszystko to podane zostanie w pięknej, dostojnej formie. Mam nadzieję, że poprzez swoją pracę wniosę do tego świata coś wartościowego od siebie.
Simon Yorke, (sierpień 1992)
Zajmujemy się produkcją odtwarzaczy płyt winylowych. Nie robiliśmy niczego innego przez ostatnie 25 lat. Robimy to z miłości do muzyki. Dla nas odtwarzacz płyt analogowych nie jest „produktem”. To urządzenie pozwalające wkroczyć w świat muzyki. Tylko tyle i aż tyle.
Naszym celem zawsze było ‘zbudowanie doskonałego odtwarzacza płyt winylowych’ (choć oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z faktu, iż osiągnięcie faktycznej doskonałości nie jest możliwe) i dlatego zawsze towarzyszyło nam pytanie: jak zaprojektować i zbudować odtwarzacz doskonały?
Patrząc na to czysto obiektywnie, taki odtwarzacz musi po prostu wykonać pewną grupę mechanicznych czynności zgodnych z fizycznymi właściwościami płyty analogowej. Znając owe właściwości płyty winylowej stworzenie urządzenia, które będzie w stanie odtworzyć sygnał na niej zapisany nie powinno być zbyt trudne. Tylko czy to faktycznie jest takie proste?
Przyjemność, jaką ludzie czerpią ze słuchania muzyki jest siłą rzeczy bardzo subiektywnym doświadczeniem. Każdy z nas jest przecież inny, trudno też jest przewidzieć w jakim momencie swojego życia, czy z jakiej okazji ona, czy on będą słuchać muzyki. Jakim cudem można więc zbudować maszynę, która zaspokoi i te subiektywne i obiektywne potrzeby każdego człowieka i to niezależnie od tego w jakim momencie, w jakim nastroju on/ona akurat będzie? Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie stanowi esencję działalności Simon Yorke Designs.
By znaleźć odpowiedź na to pytanie musimy posiadać odpowiednią wiedzę i umiejętności. Musimy także być świadomymi, wrażliwymi ludźmi – zdającymi sobie sprawę z naszych indywidualnych pragnień i dziwactw, nastrojów i potrzeb, zdolnymi do zrozumienia i zaakceptowania tego, co stanowi istotę bycia człowiekiem. Bez dbałości choć o odrobinę człowieczeństwa tworzylibyśmy, w najlepszym razie, poprawnie funkcjonującą maszynę. Tyle, że taka maszyna nie byłaby tym, czego sami od siebie oczekujemy. Wymagamy bowiem, by nasze twory były czymś więcej. Nasze urządzenia muszą potrafić sięgnąć w głąb duszy słuchacza. By mieć choćby szansę na zaprojektowanie i zbudowanie takiej konstrukcji, musimy być biegli w zakresie ludzkiej psychologii, rozumieć takie pojęcia jak piękno i pasja, mieć świadomość historii naszego gatunku, tej dotyczącej architektury, designu, sztuki, rzeźby, poezji i muzyki. Dopiero wszystko to razem wzięte daje nam jakąkolwiek nadzieję na połączenie obiektywnych i subiektywnych aspektów odtwarzacza płyt winylowych.
Patrząc na to obiektywnie odtwarzacz płyt winylowych to konstrukcja składająca się z trzech części: przetwornika, który konwertuje ruch mechaniczny na sygnał elektryczny, ruchomego mechanizmu, na którym montowany jest ów przetwornik (ramienia) i obracającej się platformy (talerza), która wprawia w ruch obrotowy płytę winylową, zmuszając niejako przetwornik do wykonywania jego pracy.
Subiektywnie, odtwarzacz płyt analogowych to urządzenie, które ma za zadanie wzbudzać w słuchaczu jakąś emocjonalną reakcję.
Połączenie tych dwóch, całkowicie odmiennych światów wymaga nie tylko odpowiedniego rozumienia fizyki i ludzkiej psychologii, ale także umiejętności budowania mostów, bo tylko za sprawą połączenia obiektywnych i subiektywnych doznań możemy osiągnąć efekt w postaci przywołania nowego, nieuchwytnego, budowanego wewnątrz ludzkiego umysłu świata pięknych doznań. To bardzo trudne zadanie. To właśnie usiłowali osiągnąć artyści i filozofowie od niepamiętnych czasów. Sprowadza się to do poszukiwania celu, znaczenia.
Nie wydaje mi się, by było możliwe zaprojektowanie dobrze grającego gramofonu bez dogłębnej wiedzy na temat ramienia, które ma być w nim zastosowane. Podobnie jak nie wyobrażam sobie projektowania ramienia bez wszystkich informacji na temat decku, w którym będzie montowane. Te elementy gramofonu są ze sobą nierozerwalnie połączone i zależne od siebie nawzajem, tak jak w silnik i karoseria są powiązane ze sobą w konstrukcji samochodu.
Nasze ramiona są nieodłącznymi elementami naszych gramofonów. Nie sprzedajemy ich oddzielnie do użytku w innymi deckami, bo nie jesteśmy w stanie zagwarantować tego, jak będą się na nich zachowywać, ani nawet, czy będzie się dało je poprawnie zamontować. Z tego samego powodu na naszych deckach nie używamy ramion innych marek.
Wszystko co robimy robimy z pasją i determinacją, nie interesując się przy tym tym co sądzą i robią inni. Niewzruszenie obstajemy przy naszej wierze w ludzką kreatywność, oraz w wartość artystyczną wykonywanej przez nas pracy. Biznes jako taki i zyski nie są naszymi priorytetami. Sięgnięcie do kwintesencji prawdziwej ludzkiej natury jest celem zdecydowanie bardziej wartym naszego trudu.